Że tak na szybko powiem, trochę grozy w moim domu.
Kiedy zegar tyka na dwudziestej czterdzieści pięć, ja siedzę w sklepie ze
znaczkami u Olka, raczę się piwkiem, odczytuję tajne symbole w najdziwniejszych
miejscach, poznaję dziwne miejscowości będące symbolem kultu dla
pronazistowskich organizacji i zastanawiam się jakie będzie wyjaśnienie wzystkich "paranienormalnych sytuacji", jakich doświadczam.
Zadając sobie pytanie,
dlaczego akurat Olek, Olbrich i Monika i
ja też – tak trochę na doczepnego – mamy rozwiązać zagadkę odradzającego się
Feniksa i dlaczego to akurat nam się przydarzyło? – przeczytałem w moim dzienniku książkowym, aktualizowanym na
bieżąco, podczas oglądania oczami mojej wyobraźni różnych czytadełek, ciekawą
historię. Posłuchaj.
Jechałem kiedyś tramwajem linii Stephen King, było extra
i strasznie zarazem. Zawsze, kiedy wyjeżdżam tym tramwajem – spodziewam się
zapierających dech w piersiach widoków, ale dziś – z całą stanowczością stwierdzam
– że tramwaj linii S. King chyba się popsuł. Bo widoki, jakie zapewnia mi
motorniczy linii „Filatelista” są na dzień dzisiejszy o niebo lepsze. Co ja
plotę? Chyba o niebo straszniejsze.
Dasz wiarę?! – że polski autor, chyba mało znany,
właśnie wypiera rzekomego mistrza horroru?!
Apokalipsa na
ulicach Poznania będąca obrazem wszystkich krwawych wydarzeń od tysiąc dziewięćset
dziewiętnastego roku do dwa tysiące piątego nie pozwala na nudny relaks. I to
jeszcze w Wigilię dwa tysiące piątego roku! Czuję ten ból, tą krew, ten strach
i tą grozę. Całe szczęście, że to wszystko już po za nami, to znaczy
teoretycznie, bo praktycznie jestem w samym środku tych wydarzeń.
A tu jeszcze zagadka Feniksa do rozwikłania czeka. A
czas ucieka.
Dobra, tak na chwilę wyskoczyłem z „Filatelisty” Zbigniewa
Wojtysia, tak po prostu, żeby na bieżąco zrelacjonować przebieg moich myśli.
Może zostanę tym dla książek, czym M. Borek został dla meczów piłkarskich... tak
sobie tylko głośno piszę.
Wskakuję w „Filatelistę”… paaaaaaaa! nie zapomnij o
muchomorkuuuuuuu!!!! – dało się słyszeć z otchłani „Filatelisty” do któreg wskoczył,
niczym Otylia Jędrzejczak do basenu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miejsce na twoje przemyślenia.