wtorek, 30 września 2014
poniedziałek, 29 września 2014
Podaję sobie dłoń, wiesz, tak na zgodę...
Stojąc nad przepaścią dzisiejszego dnia – bo nie ma
co ukrywać, dobiega on powoli końca staczając się w otchłań nocy - podaję dłoń
samemu sobie… ot tak, na zgodę, bo jakoś dziś siebie nie lubię. Przez cały
dzień próbowałem zwalić winę za nastrój na kogoś lub na coś innego - bo to, bo
tamto, bo ten telefonu nie odbiera, bo kontakty zawodowe do przodu nie idą, bo
akcje spadają, i ręce bolą od stukania w klawiaturę. NIE!!! Zdecydowanie mówię
stop i…
Podaję dłoń samemu sobie na zgodę.
Zresztą i tak jest dopiero poniedziałek, będący początkiem
tygodnia, a na początku było – kurczę , jakie to błyskotliwe - słowo. Więc
zagłębiam się w tym słowie, jakim jest staczający się w otchłań nocy poniedziałek
i…
Podaję dłoń samemu sobie na zgodę.
W tle leci Chumbawamba, do przeczytania jest „Więzień
nieba”… a ja…
Podaję dłoń samemu sobie na zgodę…
Dochodzę do siebie, schnę po gorącym prysznicu… tak,
prysznic to bardzo dobra część dnia, jedna z lepszych, przynajmniej dziś, a
walenie w tę klawiaturę jakoś też pomaga, więc walę w nią pisząc o tym, że…
Podaję dłoń samemu sobie na zgodę…
I nieważne, że pokręcony jest ten świat, że ludzie
są tacy, jacy są ale…
Lubię ich z ich wszystkimi wadami i zaletami, choć
to głupie, bo nie wszyscy lubią mnie… nie przeszkadza mi to absolutnie. Lubić
się czy nie lubić? Głupie to pytanie. I tak pewnie kiedyś się pogodzimy,
podając sobie dłoń…
Wiesz, tak na zgodę.
Więc nie pękam jak bańka mydlana, wręcz przeciwnie,
jak balon z helem się wznoszę i nadal staram się lubić wszystkich. Jest tylko
jeden problem. Wszystkich lubić się nie da!!! Ale każdemu warto …
Przybić
piątkę, wiesz, tak na dobranoc…
niedziela, 28 września 2014
Rzeczywistość jest do bani? Przeczytaj „Miej trochę wiary” ! I zadaj to pytanie jeszcze raz.
…Wiesz,
w zasadzie nie powinienem o tej krótkiej książce pisać, bo jeśli miałbym ją przedstawić w bardzo dobrym świetle,
musiałbym ją po prostu przepisać. Jest dobra od deski do deski…
...wcale
nie namawiam Cię, żebyś po nią sięgnął – no przeczytaaaaj, noooo :-)...
Mitch Albom dogłębnie wzburzył morze moich emocji i
teraz, uniesiony wysoką falą pozytywnych odczuć, wywołaną wiatrem historii
przedstawionej w „Miej trochę wiary”, absolutnie nie mogę zebrać myśli. Taki
jestem podekscytowany niezwykłą opowieścią o trzech niezwykłych ludziach dokonujących w zasadzie zwykłych rzeczy.
Może głębia tkwi w tym, że...
„Niezwykłość człowieka tkwi w jego człowieczeństwie”
...Autora tych słów niestety nie znam...
…Kurde, cały czas się dzielę moimi książkowymi przeżyciami, ale... inaczej nie potrafię mówić o tym, co przeczytałem, niż patrząc na to wywołanymi emocjami... Więc idąc za ciosem muszę Ci powiedzieć, że ta
historia zadziałała na mnie niczym znany napój energetyczny na tego ludzika z
reklamy i najzwyczajniej w świecie dodała mi skrzydeł. Czy już jestem aniołem?!...
…Nieeeeeeeee:-(
nie jestem, aż tak dobrze to chyba być
nie może, chociaż czuje się anielsko, wiesz?!...
O.K. ;-) pora zejść na ziemię i napisać o czym
opowiada ta krótka, szybko czytająca się, ale jakże dająca do
myślenia książeczka.
...Kurcze, jak to możliwe, żeby dwieście czterdzieści osiem stron pisać ... zaraz Ci powiem, ile czasu a tymczasem...
...Wyobraź sobie sytuację, że…
...Twój mistrz, duchowy, przewodnik lub jakaś inna
osoba ciesząca się Twoją sympatią i posiadająca w Twoich oczach autorytet,
prosi Cię o napisanie i wygłoszenie dla niej mowy pogrzebowej.
Powiedzmy, że podejmujesz się zadania i się zgadzasz.
Jak do tego podchodzisz? Jak to sobie wyobrażasz?
... jakby ktoś do mnie wyszedł z taką propozycją, to nie wiem, jak miałbym się do tego zabrać, taka trochę sytuacja niezręczna... Najprawdopodobniej bym odparł ; Stary, żartujesz, prawda?...
Ale to nie były żarty, kiedy przed takim zadaniem, jak przed momentem Ty i ja, stanął Mitch Albom – autor „Miej
trochę wiary”, którego o taką przysługę prosi Albert Lewis – rabin , który z
podupadłej, żydowskiej gminy w małym amerykańskim miasteczku, tworzy tętniącą
życiem wspólnotę. Mitch przystaje na propozycję, a że jest z zawodu
dziennikarzem, postanawia przeprowadzić z Albertem wywiad. Nie wiedział tylko,
że ten wywiad potrwa osiem lat a on odnajdzie na nowo siebie i swoją wiarę,
której tak naprawdę nigdy nie posiadał.
Tak, dokładnie, napisanie tych dwustu czterdziestu ośmiu stron trwało osiem lat i nie były to w żadnym wypadku lata stracone. Wręcz przeciwnie.
…W
tej prawdziwej historii znalazłem wszystko; śmierć, życie, smutek, radość,
zbrodnię, inspirujące myśli, dowcip wyciskający łzy… Boga w różnych odmianach i
tajemnicę szczęścia według Alberta Lewisa…
Tak! Tajemnica szczęścia według
Alberta Lewisa… jest tak banalna, że aż się dziwię, jak wielu ludzi nie potrafi
być szczęśliwymi. Teraz już wiem, jakie to proste.
…Zresztą
Albert, do którego, tak jak wszyscy,
zwracałem się Rebe, zdradził mi więcej tajemnic;-) Myślę, że jeśli zechcesz
poznać go bliżej, Tobie również zdradzi swoje sekrety…
…I to
nie jest tak, że nie chciałbym podzielić
się z Tobą sekretami Rebego, chciałbym, ale nie będę zdradzał tego, co powiedział
mi Rebe w zaufaniu, nie byłbym godny powierzania mi tajemnic…
…Oczywiście
mówię to całkiem serio :-)…
Ale
słuchaj, to jeszcze nie wszystko!„Miej trochę wiary” to
nie tylko wywiad Mitcha i przygotowywanie przez niego mowy pogrzebowej dla Rebego.
To również niesamowita historia Henry’ ego Covingtona – byłego przestępcy i
dealera narkotyków, który ucieka spod topora, a dokładniej rzecz ujmując, spod
karabinu swoich wierzycieli poświęcając się prowadzeniu wspólnoty
chrześcijańskiej. Zrobił to w zamian za ocalenie mu życia. Jak on sam to powiedział tej feralnej nocy drżącym szeptem ukrywając się gdzieś między miejskimi kubłami na śmieci – „Jezu,
jeśli przyrzeknę oddać się Tobie, ocalisz mnie dzisiaj…?
Ocalił go a Henry dotrzymał danego słowa.
…Jak
się zastanowić nad tym głębiej, Henry miał naprawdę dużo, ale to bardzo dużo
szczęścia i dobrego Anioła Stróża. On sam twierdzi, że go uratował Bóg, ale ja
nie wiem czy to ma jakiekolwiek znaczenie, jak nazywa się Siła rozpościerająca
nad nim opiekuńcze skrzydła...
Co
zatem ma znaczenie?
Znaczenie ma to, że Henry potrafi wyciągnąć wnioski
z własnego postępowania, dokonać zmiany w swoim życiu i, tworząc wspólnotę chrześcijańską i poświęcając się jej, pomóc kilku bezdomnym
osobom uwierzyć w to, że ktoś jeszcze może w nich uwierzyć. Tym samym pomógł im
uwierzyć w samych siebie.
…Zapewne
niejednemu z nich uratował życie, rozpościerając nad nimi własne, opiekuńcze
skrzydła…
…Czy
to nie jest urzekające? Człowiek opływający niegdyś w luksusy i bogactwa
zajmuje się zadłużonym kościołem bez żadnych wygód, z przeciekającą dziurą w
dachu po to, by służyć bezdomnym ludziom, będąc z nimi na dobre i na złe… Nawet
jak pada i przez dziurę do środka leci woda…
Jak
myślisz? Jak się potoczy historia Henry' ego i jego wspólnoty?
Patrząc szerzej na tę lekturę, mogę śmiało
powiedzieć, że to próba przeciwstawienia sobie różnych religii po to, by dojść
do wniosku, że wszystkie religie świata prowadzą do jednego i tego samego Boga.
…No
bo kurcze, przecież prowadzą…
…Oooo!
A wiesz, co mi się jeszcze podoba? Słowa wypowiedziane przez Rebego… Zresztą nie tylko te, bo wypowiedział ich
wiele, ale te akurat przyszły mi w tej chwili na myśl…
Rebe, mówi, że...
... jeśli ktoś ma problem z Buddą, Jezusem, Meczetami, Kościołami, z Mojżeszem czy wszystkim, co nie mieści się w jego religii, najwyraźniej ma problem z samym sobą...
... no cóż, czysta prawda...
Byłem zaintrygowany...
...biorąc
„Miej trochę wiary” do ręki.... Byłem wręcz przekonany, że egzemplarz jest spięty dwoma
gumkami recepturkami, żeby się nie rozleciał. Wziąłem go do ręki z daleko posuniętą ostrożnością. Zdziwiłem się, że to tylko
rysunek inspirowany prawdziwym modlitewnikiem Rebego, który faktycznie trzymał
się na recepturkach, dzięki czemu trzymał się w całości pilnując bezcennej zawartości...
...Nic dziwnego, że się rozlatywał, Rebe korzystał z niego przez ponad połowę swojego prawie wiekowego życia..
.
Biegnąc
ku podsumowaniu„Miej trochę wiary” Mitcha Alboma to życiowo –
emocjonalny market różniący się od
innych marketów tym, że nie ma w nim niskich cen. Tu wszystko jest wprost
bezcenne. Każde słowo, każde zdanie, każda myśl. I oprócz tego, że w tym
składziku myśli niczego nie można wycenić, to na domiar dobrego to wszystko jest prawdziwe i
życiowe...
...ludzkie i przekonujące…
A wiesz co może być dla Ciebie najfajniejsze? – Że możesz mieć go całkowicie
za darmo, ja np. wypożyczyłem wolumin z biblioteki i pokrótce opowiedziałem Ci, co w nim znalazłem.
A jeśli chcesz wiedzieć, co jeszcze w nim jest, po prostu go przeczytaj, bo z ręką na sercu mogę Ci powiedzieć, że naprawdę warto. To alternatywna, realna i kolorowo - czarnobiała rzeczywistość trzech niezwykłych osób, która może stać się Twoim udziałem.
...i te dwa ostatnie słowa epilogu. Warto zaopatrzyć się w tę opowieść chociażby dla nich ;-)...
Moja ocena 8/10 a za wydanie dziękuję – nie powiem,
że nie z całego serca –wydawnictwu „Świat książki”.
Dzięki ;-) |
Jak obiecałem, zbieram słowa trafiające w sedno, więc jeśli chcesz poznać klka ciekawych myśli zaczerpniętych z „Miej trochę wiary” przenieś się w >Świat Cytatów według Mitcha Alboma<
Z mojej strony na dziś to wszystko. Pozdrawiam Cię serdecznie i do następnego... Miłego dnia ;-)
Świat cytatów według Mitcha Alboma
„Wiara to czyny, jest się tym, co się robi a nie
tym, w co się wierzy"
„Miej trochę Wiary”
„Większość religii jest przeciwko wojnom, jednak
większość wojen toczy się z powodu religii”
„Jedynym tyranem, jakiego akceptuję, jest cichy głos
we mnie”
Słowa Mahatmy Gandhiego cytowane przez Mitcha Alboma
w „Miej trochę Wiary”
„Tam, gdzie Ty dochodzisz do kresu własnych możliwości,
tam zaczyna się Bóg”
„Miej trochę Wiary”
„Noworodek przychodzący na świat ma zaciśnięte
piąstki… Nie ma o niczym pojęcia i chce wszystko chwytać mówiąc: cały świat
należy do mnie
Stary człowiek, gdy umiera, ma otwarte dłonie, bo
wie, że niczego nie może już ze sobą zabrać.”
Ciąg dalszy zapewne nastąpi :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)