Uff! Przebrnąłem! Ach, co to była za przejażdżka, „Czwarty protokół” za mną. Frederick Forsyth jak zwykle dokłada do pieca i nie waha się opowiadać o ciemnych stronach polityki. Oczywiście, jak to on, robi to po mistrzowsku. Obrazuje wszystko tak dokładnie i tak dobitnie, że po takiej lekturze odczuwam potrzebę absolutnego relaksu, najlepiej w dobrym towarzystwie, przy dobrym piwku, kawie lub herbacie, w mocno odprężającym i odświeżającym umysł miejscu. Ogólnie rzecz ujmując, czuję się, jakbym przeczytał naprawdę dobry thriller polityczny;-)
…Czwarty
protokół to opowieść ciężka i zawiła jak sama polityka, no, ale jak by nie patrzeć,
to thriller polityczny autorstwa Fredericka Forsytha. To nazwisko mówi samo za
siebie. Czyta się go ciężko, ale za wszelkie skarby chcesz się dowiedzieć, co
będzie w kolejnych rozdziałach. Nie ma zmiłuj, Forsyth potrafi dorzucić do pieca, potrafi zostawić
człowieka z pytaniem, czy to się przypadkiem nie wydarzyło naprawdę? A w „Czwartym
protokole” wydarzyło się naprawdę, ale to naprawdę wiele….
Taka
mała zagadka, wiesz czym się różnią te dwie książki?
Spokojnie,
nie musisz się głowić, powiem Ci. Oprócz tego, że „Mc Mafia” jest reporterskim
dokumentem opisującym prawdziwe zdarzenia, a „Czwarty Protokół” (chyba)
literacką fikcją, , to chyba nie różnią się
niczym. Tak samo ciężkie, tak samo szokujące, tak samo niewiarygodne.No i co najważniejsze, tak samo dobrze napisane.
Forsyth,
zarówno w „Czwartym protokole”, jak i w innych swoich powieściach tak dobitnie
opisuje ciemne zakamarki polityczno – gospodarczego świata, jego mafijne
struktury, że nie wiadomo, gdzie przebiega granica między literacką fantazją a tym,
co wydarzyło się naprawdę. Sprawdź to, bo naprawdę warto. Na pewną kwestię
musisz jednak uważać, po takich historiach na pewne rzeczy już nie będziesz
patrzył tak, jak dotychczas. Sam się o tym przekonałem. Książki Forsytha po
prostu zmieniają światopogląd, zmuszając do snucia teorii spiskowych...
Dlaczego warto przeczytać „Czwarty Protokół?
Chociażby dlatego, żeby dowiedzieć się, jak w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym siódmym
roku w Wielkiej Brytanii Rosjanie chcieli obalić rząd Margaret Thatcher
całkowicie przejmując władzę nad krajem.
Żeby dowiedzieć się, co wspólnego miała z tym
Republika Południowej Afryki i dlaczego punki odegrali w tej historii małą, ale
jakże znaczącą rolę.
„Czwarty protokół” warto przeczytać, żeby poznać
Johna Prestona – sympatycznego, przenikliwego i nieustępliwego Brytyjczyka,
który realnie wpłynął na losy „Ojczyzny Szekspira”, wplątując się w polityczną,
międzynarodową walkę na najwyższych szczeblach władzy.
No i w końcu, żeby przeżyć tę skomplikowaną intrygę
mogącą – jeśliby się powiodła – całkowicie zmienić losy powojennej Europy.
I wydawać by się mogło, że gdyby nie spektakularna
kradzież diamentów, od której zaczyna się cała historia i mała, na pozór nic
nieznacząca walizeczka z ukrytymi w niej dokumentami podstemplowanymi wiele
mówiącą pieczątką „ściśle tajne”, to niewiadomo, w jakiej Europie dzisiaj byśmy
żyli.
Bo się zaczęło od tego, że sprytny włamywacz
nieświadomie obrabował rosyjskiego szpiega działającego na terenie Wielkiej
Brytanii. A że nasz złodziejaszek oprócz tego, że lubi swój fach, jest również
patriotą. W walizeczce, w której wyniósł diamenty, były ukryte kopie tajnych
planów niemających prawa ujrzeć światła dziennego. W całej Anglii ich treść zna
tylko kilka osób. Kiedy nasz włamywacz przypadkiem je odkrył, odesłał je do
rządu. I to, co się dzieje dalej, to… niestety musisz sam sprawdzić…
Znaleziony cytat
A
jaki cytat znalazłem, wiesz?! No bo nie wiem, czy Ci
już mówiłem, ale postanowiłem w każdej przeczytanej książce znaleźć dobry,
fajny cytat. A najlepiej, żeby był dobry, fajny i jednocześnie przekazywał
jakąś życiową prawdę. Zapewne nie we wszystkich powieściach taki znajdę, ale w „Czwartym
protokole” znalazłem taką perełkę:
„Politycy
żyją w nierealnym świecie, wykreowanym w ich umysłach, a przedstawianym jako
rzeczywistość przez propagandzistów będących na ich usługach”
Tak, to sama esencja
politycznej rzeczywistości. Nieważne, nie ma się dłużej co roztrząsać nad
smutnymi decydenckimi realiami. Chociaż chwilami mogą być one intrygujące, jak
np. w „Czwartym Protokole” F. Forsytha.
Trochę
plusów i minusów
Plusem powieści Forsytha jest niewątpliwie
wiarygodne przedstawianie różnego rodzaju procedur i schematów panujących w
politycznym półświatku.
...Polityczny półświatek to chyba dobre określenie dla
rządowych struktur? Nie wiem, tak mi przyszło na myśl...
Wiesz, Forsyth napisał kiedyś „Psy Wojny” – bestsellerową
powieść opowiadającą o zamachu stanu na afrykańskie państwo – i powstała
plotka, że w jakiś sposób sam brał udział w podobnym wydarzeniu. A kto opowie o
jakimś wydarzeniu bardziej wiarygodnie, niż sam jego uczestnik?
Minusem może być przesada we wdawaniu się autora w detale,
czasami to po prostu nudzi i zwalnia akcję. Całe szczęście, że Forsyth umie się
rozpisywać i nawet, jeśli te opisy są
nudne, chociaż wolałbym powiedzieć, że są raczej za długie i można odnieść
wrażenie, że jest ich za wiele, na pewno nie są wyssane z palca. Więc właściwie
ten minus mogę zredukować do zera, chociaż sprawiał, że powieść czytałem
dłużej, niż inne.
…Jakkolwiek
sprawy polityczne byłyby ciekawe, zawsze będę miał problemy z ich zrozumieniem...
Plusem jest też fakt, że pośród mrocznych intryg Forsyth
potrafi znaleźć miejsce na sentymenty, był
taki moment, że, podczas tej
nielekkiej lektury zakręciła mi się łza. No i oczywiście ten niepowtarzalny
klimat. Zachodzę w głowę, czy poznałbym
powieść Forsytha, nie wiedząc, że czytam jego dzieło? Ale myślę, że tak,
te machlojki polityczne, gospodarcze intrygi, mafijne działania legalnych
rządów tak wiarygodnie opisane i… ten szczegół.
U Forsytha, chyba w każdej powieści, całkiem
niespodziewanie, pojawia drobny szczegół, niefortunny i niewinny z pozoru zbieg
okoliczności, niby nic nie znaczące, drobne zdarzenie diametralnie odwracające
akcję. Ten szczegół jest znakiem firmowym twórczości autora.
…Mam
ochotę zdradzić Ci parę takich szczegółów z „Czwartego Protokołu”, ale nie,
powstrzymam się. Zepsułbym Ci czytelniczą imprezę, a tego się nie wybacza :-)…
Reasumując; cztery plusy na jeden minus – całkiem
przyzwoicie
No i nadeszła pora na to, co lubię najbardziej, ocena i podsumowanie powieści w kilku słowach.
Podsumowanie
powieści w kilku słowach to chyba
najtrudniejsze zadanie zaraz po napisaniu, na czym się opiera fabuła:-)
…Nie
lubię się tego podejmować, gdyż obawiam się, że najzwyczajniej w świecie nie
wyrażę tego jasno…
Po chwili namysłu… po dłuższej chwili namysłu
nad tym, jak podsumować „Czwarty Protokół” Forsytha, to zupełnie nie mam
pojęcia. Najbardziej trafne określenie przychodzące mi na myśl to:
„Czwarty Protokół” jest dobrym, choć
skomplikowanym thrillerem politycznym z całkiem interesującym wątkiem.
Jest powieścią odsłaniająca kulisy politycznych gier Rosjan wobec Anglii w
dobie rządów Margaret Thatcher.
Moja ocena 7/10. Dlaczego nie osiem?
…Czuję,
że zmieniają się moje czytelnicze priorytety i zaczynam szukać czegoś innego.
„Czwarty Protokół” jest jak najbardziej dobrym thrillerem politycznym wartym
polecenia, ale wiem, że gdzieś są inne książkowe perełki, które tylko czekają, żebym
je szczęśliwie odnalazł. Np. „Mapa Nieba” Felixa J. Palmy będąca drugim tomem
trylogii rozpoczynającej się od znakomitej „Mapy Czasu”…
PS
…Powiedziałem, że ocena i podsumowanie jest najtrudniejszą częścią zadania?
Mogłem się mylić. Najtrudniej jest chyba napisać zakończenie, ale mam pewien
pomysł.
Zakładając,
że wydarzenia zawarte w tym trzymającym w napięciu thrillerze politycznym mogły
rzeczywiście się wydarzyć, na zakończenie zadałbym pytanie zawarte w tytule tej
notki…
A za możliwość przeczytania książki ślę dziękczynienie wydawnictwu Amber, Dzięki!!!
Do następnego, miłego dnia, pozdrawiam, Paweł ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miejsce na twoje przemyślenia.