niedziela, 28 września 2014

Rzeczywistość jest do bani? Przeczytaj „Miej trochę wiary” ! I zadaj to pytanie jeszcze raz.

…Wiesz, w zasadzie nie powinienem o tej krótkiej książce pisać, bo jeśli miałbym  ją przedstawić w bardzo dobrym świetle, musiałbym ją po prostu przepisać. Jest dobra od deski do deski… 


...wcale nie namawiam Cię, żebyś po nią sięgnął – no przeczytaaaaj, noooo :-)...



Mitch Albom dogłębnie wzburzył morze moich emocji i teraz, uniesiony wysoką falą pozytywnych odczuć, wywołaną wiatrem historii przedstawionej w „Miej trochę wiary”, absolutnie nie mogę zebrać myśli. Taki jestem podekscytowany niezwykłą opowieścią o trzech niezwykłych ludziach dokonujących w zasadzie zwykłych rzeczy.  


Może głębia tkwi w tym, że...


„Niezwykłość człowieka tkwi w jego człowieczeństwie”


...Autora tych słów niestety nie znam...




…Kurde, cały czas się dzielę moimi książkowymi  przeżyciami, ale... inaczej nie potrafię mówić o tym, co przeczytałem, niż patrząc na to wywołanymi emocjami... Więc idąc za ciosem muszę Ci powiedzieć, że ta historia zadziałała na mnie niczym znany napój energetyczny na tego ludzika z reklamy i najzwyczajniej w świecie dodała mi skrzydeł. Czy już jestem aniołem?!... 



…Nieeeeeeeee:-(  nie jestem, aż tak dobrze to chyba być nie może, chociaż czuje się anielsko, wiesz?!... 



O.K. ;-) pora zejść na ziemię i napisać o czym opowiada  ta krótka, szybko czytająca się, ale jakże dająca do myślenia książeczka.



...Kurcze, jak to możliwe, żeby dwieście czterdzieści osiem stron pisać ... zaraz Ci powiem, ile czasu a tymczasem...



 ...Wyobraź sobie sytuację, że



...Twój mistrz, duchowy, przewodnik lub jakaś inna osoba ciesząca się Twoją sympatią i posiadająca w Twoich oczach autorytet, prosi Cię o napisanie i wygłoszenie dla niej mowy pogrzebowej.
Powiedzmy, że podejmujesz się zadania i się zgadzasz. Jak do tego podchodzisz? Jak to sobie wyobrażasz?





... jakby ktoś do mnie wyszedł z taką propozycją, to nie wiem, jak miałbym się do tego zabrać, taka trochę sytuacja niezręczna... Najprawdopodobniej bym odparł ; Stary, żartujesz, prawda?...



Ale to nie były żarty, kiedy przed takim zadaniem, jak przed momentem Ty i ja, stanął Mitch Albom – autor „Miej trochę wiary”, którego o taką przysługę prosi Albert Lewis – rabin , który z podupadłej, żydowskiej gminy w małym amerykańskim miasteczku, tworzy tętniącą życiem wspólnotę. Mitch przystaje na propozycję, a że jest z zawodu dziennikarzem, postanawia przeprowadzić z Albertem wywiad. Nie wiedział tylko, że ten wywiad potrwa osiem lat a on odnajdzie na nowo siebie i swoją wiarę, której tak naprawdę nigdy nie posiadał.


Tak, dokładnie, napisanie tych dwustu czterdziestu ośmiu stron trwało osiem lat i nie były to w żadnym wypadku lata stracone. Wręcz przeciwnie.



…W tej prawdziwej historii znalazłem  wszystko; śmierć, życie, smutek, radość, zbrodnię, inspirujące myśli, dowcip wyciskający łzy… Boga w różnych odmianach i tajemnicę szczęścia według Alberta Lewisa… 



Tak! Tajemnica szczęścia według Alberta Lewisa… jest tak banalna, że aż się dziwię, jak wielu ludzi nie potrafi być szczęśliwymi. Teraz już wiem, jakie to proste.


…Zresztą Albert, do  którego, tak jak wszyscy, zwracałem się Rebe, zdradził mi więcej tajemnic;-) Myślę, że jeśli zechcesz poznać go bliżej, Tobie również zdradzi swoje sekrety…



…I to nie jest tak, że nie chciałbym  podzielić się z Tobą sekretami Rebego, chciałbym, ale nie będę zdradzał tego, co powiedział mi Rebe w zaufaniu, nie byłbym godny powierzania mi tajemnic…



…Oczywiście mówię to całkiem serio :-)…





Ale słuchaj, to jeszcze nie wszystko!„Miej trochę wiary” to nie tylko wywiad Mitcha i przygotowywanie przez niego mowy pogrzebowej dla Rebego. To również niesamowita historia Henry’ ego Covingtona – byłego przestępcy i dealera narkotyków, który ucieka spod topora, a dokładniej rzecz ujmując, spod karabinu swoich wierzycieli poświęcając się prowadzeniu wspólnoty chrześcijańskiej. Zrobił to w zamian za ocalenie mu życia. Jak on sam to powiedział tej feralnej nocy drżącym szeptem ukrywając się gdzieś między miejskimi kubłami na śmieci – „Jezu, jeśli przyrzeknę oddać się Tobie, ocalisz mnie dzisiaj…? 



Ocalił go a Henry dotrzymał danego słowa.


…Jak się zastanowić nad tym głębiej, Henry miał naprawdę dużo, ale to bardzo dużo szczęścia i dobrego Anioła Stróża. On sam twierdzi, że go uratował Bóg, ale ja nie wiem czy to ma jakiekolwiek znaczenie, jak nazywa się Siła rozpościerająca nad nim opiekuńcze skrzydła...



Co zatem ma znaczenie?



Znaczenie ma to, że Henry potrafi wyciągnąć wnioski z własnego postępowania, dokonać zmiany w swoim życiu i, tworząc wspólnotę chrześcijańską i poświęcając się jej, pomóc kilku bezdomnym osobom uwierzyć w to, że ktoś jeszcze może w nich uwierzyć. Tym samym pomógł im uwierzyć w samych siebie.



Zapewne niejednemu z nich uratował życie, rozpościerając nad nimi własne, opiekuńcze skrzydła…
…Czy to nie jest urzekające? Człowiek opływający niegdyś w luksusy i bogactwa zajmuje się zadłużonym kościołem bez żadnych wygód, z przeciekającą dziurą w dachu po to, by służyć bezdomnym ludziom, będąc z nimi na dobre i na złe… Nawet jak pada i przez dziurę do środka leci woda…




Jak myślisz? Jak się potoczy historia Henry' ego i jego wspólnoty?





Patrząc szerzej na tę lekturę, mogę śmiało powiedzieć, że to próba przeciwstawienia sobie różnych religii po to, by dojść do wniosku, że wszystkie religie świata prowadzą do jednego i tego samego Boga.




…No bo kurcze, przecież prowadzą…





…Oooo! A wiesz, co mi się jeszcze podoba? Słowa wypowiedziane przez Rebego…  Zresztą nie tylko te, bo wypowiedział ich wiele, ale te akurat przyszły mi w tej chwili na myśl…


Rebe, mówi, że...



 ... jeśli ktoś ma problem z Buddą, Jezusem, Meczetami, Kościołami, z Mojżeszem czy wszystkim, co nie mieści się w jego religii, najwyraźniej ma problem z samym sobą...



... no cóż, czysta prawda...


Byłem zaintrygowany...


...biorąc „Miej trochę wiary” do ręki.... Byłem wręcz przekonany, że egzemplarz jest spięty dwoma gumkami recepturkami, żeby się nie rozleciał. Wziąłem go do ręki z daleko posuniętą ostrożnością. Zdziwiłem się, że to tylko rysunek inspirowany prawdziwym modlitewnikiem Rebego, który faktycznie trzymał się na recepturkach, dzięki czemu trzymał się w całości pilnując bezcennej zawartości...



...Nic dziwnego, że się rozlatywał, Rebe korzystał z niego przez ponad połowę swojego prawie wiekowego życia..





Biegnąc ku podsumowaniu„Miej trochę wiary” Mitcha Alboma to życiowo – emocjonalny  market różniący się od innych marketów tym, że nie ma w nim niskich cen. Tu wszystko jest wprost bezcenne. Każde słowo, każde zdanie, każda myśl. I oprócz tego, że w tym składziku myśli niczego nie można wycenić, to na domiar dobrego to wszystko jest prawdziwe i życiowe...


...ludzkie i przekonujące…



A wiesz co może być dla Ciebie najfajniejsze? – Że możesz mieć go całkowicie za darmo, ja np. wypożyczyłem wolumin z biblioteki i pokrótce opowiedziałem Ci, co w nim znalazłem.



A  jeśli chcesz wiedzieć, co jeszcze w nim jest, po prostu go przeczytaj, bo z ręką na sercu mogę Ci powiedzieć, że naprawdę warto. To alternatywna, realna i kolorowo - czarnobiała rzeczywistość trzech niezwykłych osób, która może stać się Twoim udziałem. 




...i te dwa ostatnie słowa epilogu. Warto zaopatrzyć się w tę opowieść chociażby dla nich ;-)...



Moja ocena 8/10 a za wydanie dziękuję – nie powiem, że nie z całego serca –wydawnictwu „Świat książki”. 


Dzięki ;-)


Jak obiecałem, zbieram słowa trafiające w sedno, więc jeśli chcesz poznać klka ciekawych myśli zaczerpniętych z „Miej trochę wiary” przenieś się w >Świat Cytatów według Mitcha Alboma<


Z mojej strony na dziś to wszystko. Pozdrawiam Cię serdecznie i do następnego... Miłego dnia ;-)
                  


                                                                                                                                         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miejsce na twoje przemyślenia.