wtorek, 29 lipca 2014

„Ręka Fatimy” Dlaczego w szkole nie ma takich lektur?

Pierwsze, co mi przychodzi na myśl, po przeczytaniu powieści Ildefonsa Falconesa to pytanie: „Dlaczego w szkole nie ma takich lektur?” „Ręka Fatimy” to powieść o odwadze, miłości, wytrwałości i próbie zjednoczenia dwóch podobno najbardziej sobie wrogich ruchów religijnych – Islamu i Chrześcijaństwa. Takie przedsięwzięcie to piękna idea, zwłaszcza w dzisiejszych czasach – w dobie konfliktów na tle wyznaniowym, które trwają od wtedy, od kiedy człowiek ubrał Boga w słowa i symbole.




Czytając „Rękę Fatimy” nie można nie zwrócić uwagi na fakt przestudiowania przez autora szesnastowiecznych kronik* traktujących o historii Hiszpanii, zamieszkanej niegdyś przez wyznawców Mahometa. Oj! Chciałbym te materiały zgłębić, ale obawiam się, że nauka archaicznego  języka hiszpańskiego zajęłaby mi sporo czasu i kosztowałaby mnie mnóstwo wysiłku, choć – jak powiadają optymiści – nie warto przekreślać opcji, które akurat na tę chwilę wydają się niemożliwe do zrealizowania. Te kroniki naprawdę pachną obiecująco, aż chce się je zjeść. Mogą być doskonałym usprawiedliwieniem tego, co dzisiaj wyczyniają Islamiści. Oczywiście mogą – na pewno nie muszą.



Misja, jakiej podejmuje się główny bohater, jest trudna do realizacji, żeby nie powiedzieć niemożliwa.
Zjednoczenie religii chrześcijańskiej i muzułmańskiej to karkołomne zadanie, jednak spryt i postawa Ibn Hamida – bo takie drugie imię przybrał bohater powieści Hernando -  doprowadzają do… przeczytaj sam ;-)



Dlaczego w szkole „Ręka Fatimy” Ildefonso Falconesa nie istnieje w wykazie lektur?




Muszę przyznać, że powoli zakochuję się w literaturze hiszpańskiej…


Tak sobie myślę, przeglądając wykaz lektur od pierwszej gimnazjum do trzeciej liceum, że przeczytam kiedyś „Jądro ciemności” Josepha Conrada…


Dlaczego w szkole „Ręka Fatimy” Ildefonso Falconesa nie istnieje w wykazie lektur?Zadaję sobie to pytanie, nie mogąc znaleźć na nie odpowiedzi...

 

Jeśli Ildefonso Falcones na łamach swojej powieści manifestuje swoje poglądy, jeśli ich ucieleśnieniem jest połączenie dwóch najbardziej przeciwstawnych sobie religii, w takim razie ja w pełni je popieram. No bo po co komuś jakieś wojny, religijne podziały czy nienawiść?! Życie może być prostsze i - co za tym idzie - płynące na wyższym poziomie piękna i harmonii. Oczywiście są tacy, którzy z wojny robią interes życia a osobiście uważam,  że największymi wojennymi biznesmenami są władcy marionetek, pasterze owieczek, głowy największych religii, kościołów i państw. Każdy z nich jest święty i zarazem przewrażliwiony na punkcie własnych zbrodni.

 

„Ręka Fatimy”, oprócz tego, że zachęca do współżycia i korelacji bez względu na bariery religijne, opowiada barwną historię Hernanda, wplecioną w dzieje renesansowej Hiszpanii. Hernando - będący wyznawcą Koranu - uwikłany w  konflikt muzułmańsko – chrześcijański jest symbolem wytrwałości i wierności ideałom. Jest symbolem człowieka z poczuciem misji, dla spełnienia której jest w stanie wyrzec się wszystkiego, nawet miłości swojego życia.  Działa w muzułmańskim ruchu oporu – tak na własne potrzeby nazwałem jego działalność, nie mogąc znaleźć dla tego, co robi, lepszego określenia. Konspiracja i rozdarcie pomiędzy dwie kultury i religie, pomiędzy dwie kobiety, to jego chleb powszedni.


  
Dzięki Ildefonso Falconesowi po raz pierwszy spojrzałem na zbrojny muzułmańsko – chrześcijański konflikt z zupełnie innego punktu widzenia. Z punktu widzenia muzułmanina. Nie tylko chrześcijanin ma prawo czuć się pokrzywdzony.



Dlaczego „Ręka Fatimy” powinna być lekturą szkolną?




  •          Przede wszystkim jest ciekawa, barwna i lekko się ją czyta
  •         Rzuca światło na konflikt muzłumańsko – chrześcijański z zupełnie innej perspektywy
  •         Opowiada o miłości, wytrwałości i poświęceniu
  •     Akcja jest w pleciona w ciekawą i , co najważniejsze prawdziwą historię muzułmańskiego  powstania w Hiszpanii w szesnastym wieku
  •          Pokazuje bezsens wojen religijnych
  •          Jest zajebista;-)

*Luis del Mármol Carvajal,  Diego Hurtado de Mendoza